Zielona herbata na zimno – najlepsza na upał
W upalne dni najlepiej orzeźwia zimna zielona herbata. Moja ukochana to bancha. Bez cukru, cytryny i innych wynalazków – same liście i woda, mocno schłodzony przejrzysty napój o pięknym, świeżym kolorze… Wystarczy zalać liście herbaty zimną wodą, np. mineralną lub przegotowaną i schłodzoną (3-4 łyżki na 1-1,5 litrowy dzbanek). Wstawić do lodówki, po kilku godzinach herbata naciągnie i nie będzie w niej ani odrobiny goryczki czy cierpkości, która może pojawić się przy parzeniu herbaty zbyt długo w gorącej wodzie. Najlepiej napój przygotować wieczorem i pić od rana następnego dnia. Tak samo można przygotować genmaichę, hojichę, senchę lub karigane. Jeśli ktoś lubi bardziej zdecydowane smaki można oczywiście wzbogacić delikatny smak herbaty odrobiną soku z cytryny, dosłodzić cukrem lub syropem klonowym albo słodkim sokiem malinowym. „Przyprawy” lubią zwłaszcza dzieci, najlepiej wówczas przygotować herbatę karigane (kukicha), która w ogóle nie zawiera teiny i może być świetnym napojem także dla najmłodszych. Do picia na zimno doskonała jest także hojicha – jej lekko słodowy, orzechowy smak doskonale orzeźwia i dodaje energii.Zobacz również:
Stanowczo herbata zmrożona jest dobrym rozwiązaniem 🙂 Sam dużo takiej pijam 🙂 Znalazłem ostatnio kilka naprawdę bardzo ciekawych przepisów i porad na ten temat na blogu klubu miłośników dobrej herbaty 🙂 Strasznie mnie urzekł ten blog i jakoś tak teraz regularnie go czytam
Potwierdzam, sposób wielokrotnie sprawdzany i na prawdę wart przetestowania. Jedyny minus, to że ta metoda w szybkim tempie opróżnia opakowanie herbaty. Warto na lato mieć większy zapas.
Na początku z pewnym niedowierzaniem traktowaliśmy tą metodę. Jak to ma się zaparzyć w zimnej wodzie? Liście jednak w takiej temperaturze też oddają swój smak i aromat, tyle że wolniej. W ciągu dnia dolewamy wody w miarę ubywania napoju z dzbanka, tak więc spokojnie z jednej porcji wychodzi 2 – 3 litrów najlepszej mrożonej herbaty na świecie. Tego co sprzedaje się w butelkach jako Ice tea w ogóle nie da się porównać. To zupełnie inny napój.
Ja też nie mogłam uwierzyć, kiedy Japończycy mówili mi, że herbata „naciąga” na zimno 🙂 Z dolewaniem wody to rzeczywiście dobry sposób.
Fajny przepis. Nie piłem ,ale wygląda smakowicie. Chciałbym zaprosić na mój blog http://o-japonii.blogspot.com/
Zapraszam!
oooj właśnie zaczyna się robić gorąco, a żadne cole i sprite nie pomagają na upał. zaraz biegnę wypróbować przepis.
mam w domy gun powder – też się nadaje?
Nie próbowałam, ale prawie na pewno tak 🙂 Można dostrzec zupełnie nowe walory smakowe, bo zimna woda wydobywa to, co znika w gorącej.
Myślę, iż bardzo nadającą się wodą do takiej „mrożonej” herbaty, jak i zresztą „normalnej” jest jak najmniej zmineralizowana i z jak najmniejszą zawartością wapnia (gdyż tłumi smak i aromat) woda źródlana.