Karatsu raz jeszcze

Jeszcze raz wracamy do Karatsu żeby zobaczyć coś więcej niż tylko ceramikę, która wczoraj pochłonęła nam cały dzień. Marcin już wielkim łukiem mija ceramiczne sklepiki i znacząco patrzy na zegarek kiedy zatrzymuję się przy kolejnej czarce 🙂
Przechodząc przez mostek na rzece widzimy grupę chłopców zaopatrzonych w foliowe torby, brodzących po kostki w wodzie i bardzo podekscytowanych. Kiedy maluchy zobaczyły dwie białe twarze zareagowały radosnym HELLO i zaraz potem przeszły na japoński. Dowiedziałam się że polują na węgorze, ale w wodzie widać było tylko maleńkie rzeczne rybki medaka (często są motywem ozdobnym tutejszej ceramiki). Nie zrażeni tym faktem malcy opowiadali z przejęciem, że zdarza się tu spotkać także taaaaaaakie sztuki (węgorzy oczywiście). Kilkaset metrów dalej większa grupa dorosłych i dzieci karnie zbierała śmieci z rzeki i brzegu. No tak, „czyn społeczny” w wykonaniu szkolnej młodzieży to nie tylko polski wynalazek…
Odpowiedzieliśmy na kilka bardzo ważnych pytań w stylu: „skąd jesteście?”, „czy w Polsce mówi się po francusku czy po angielsku?”, „dlaczego mówisz po japońsku?”, „czy jesteście na randce?”, „gdzie nocujecie?” itp. itd., po czym ruszyliśmy w dalszą drogę.
Trafiamy do gmachu, gdzie mieści się wystawa niezwykłych konstrukcji od XIX w. używanych podczas corocznego festiwalu Karatsu Kunchi. Kolorowe, pełne ekspresji łodzie – lektyki na kołach powstawały od 1819 do 1876 r. , wykonywali je wspólnym wysiłkiem najznamienitsi rzemieślnicy regionu. Każda „łódź” ma swoją historię i znaczenie. Każda waży ok. 2-4 ton i mierzy kilka metrów długości. Raz w roku przez 3 dni na początku listopada zwykłe życie w Karatsu zamienia się w nieustające święto, pełne kolorów, dźwięków i radosnych okrzyków uczestników i obserwatorów festiwalu. Ulicami miasta wędrują gigantyczne lwy, smoki, ryby i samurajskie zbroje. Samo tylko oglądanie stojących na wystawie konstrukcji i filmu z festiwalu robi ogromne wrażenie. Tłumy rozentuzjazmowanych ludzi, muzyka bębnów, fletów i innych tradycyjnych instrumentów, kolorowe stroje i ozdoby. Jednak japońskie matsuri (święto) to nie tylko spektakularne wydarzenie, to zawsze przedsięwzięcie, które jednoczy lokalną społeczność, wymaga wspólnego zaangażowania ogromnej ilości osób podczas wielotygodniowych przygotowań. Tu jak na dłoni widzimy japońskie cechy narodowe – jedność, lojalność wobec tradycji i społeczeństwa, niezwykłe umiejętności współdziałania w grupie. Matsuri przypomina Japończykom skąd się wywodzą i co jest ważne, daje poczucie jedności i przynależności – tak bardzo potrzebne w dzisiejszym niestabilnym i poplątanym świecie.

Zobacz również:

  1. Karatsu – ceramika w centrum uwagi
  2. Hanabi w Kashii
  3. Jedzenie – za to też kocham to miejsce :)

Dodaj swój komentarz

Treść: